Tak jak pisałam w poprzednim wpisie poprzedniego dnia dostałam udaru słonecznego, co wiązało się z tym, że następnego dnia musiałam trochę odpocząć. Do południa starałam się bardzo unikać słońca, co w takim kraju jak Oman jest bardzo trudne.Postanowiliśmy, że zostaniemy w Salalah mimo, iż to miasto jest dość nudne. Był to piątek, czyli ich wolny dzień. Obejrzeliśmy meczet, zajrzeliśmy do parku w poszukiwaniu cienia, posłuchaliśmy ich modlitw płynących z głośników meczetu.
Targowisko z jedzeniem wydało mi się bardzo nieprzyjemnym miejscem, głównie znajdowały się tam ryby i mięso. Zapach był straszny.
W Salalah znajdują się plantacje bananowców. Dzięki monsunowi znalazły tam doskonałe dla siebie warunki klimatyczne.
Ten deser był przepyszny …
Najprzyjemniej było na plaży.
Kobiety w Omanie noszą czarne abaje i zazwyczaj niezakryte mają tylko oczy. Abaja przykrywa ubranie, w którym kobieta chodzi w domu. Czytałam, że mają pełny dostęp do edukacji, bardzo często są wykształcone, jednak mimo to nie garną się do pracy. Małżeństwa są zazwyczaj aranżowane, bo miłość to zbyt krucha podstawa.
Pozdrawiam
Gosia